poniedziałek, 26 listopada 2018
Witajcie. W tym tygodniu
wybieram się do Polski na krótki urlop, więc postanowiłam napisać dla Was co nieco o mojej
wycieczce do Łowicza, z czerwca tego roku i pokazać, że nie trzeba jeździć
daleko, by odwiedzić ciekawe miejsca.
Pochodzę z Kutna, w centralnej Polsce, więc Łowicz jest
oddalony trochę ponad godzinę od mojego rodzinnego miasta. Z tego względu był
punktem głównym wszelakich szkolnych wycieczek w podstawówce i nie tylko.
Prawdę powiedziawszy, byłam tam tyle razy, a właściwie nic nie pamiętałam z
atrakcji, które oglądaliśmy, więc będąc u dziadków, postanowiłam ich zabrać na
małą wycieczkę do Muzeum Regionalnego w Łowiczu, oraz Skansenu w niedalekich
Maurzycach.
Muzeum znajduje się przy
Starym Rynku miasta, w pięknym budynku po starej szkole. Już od samego wejścia,
czujemy się jak w starodawnym pałacu, głównie dzięki sklepieniom i meblom
wykonanym z dębowego drewna.
Pierwsza wystawa znajdowała się w starej szkolnej kaplicy,
której wystrój zapierał dech w piersiach. Naprawdę nie spodziewałam się tam
ujrzeć tak pięknych fresków, z takim ogromem detali. Do tego gabloty z
przeróżnymi artefaktami i te piękne, mosiężne żyrandole.
Czymże byłoby łowickie muzeum bez wystawy na temat folkloru
tego regionu. Każdy chyba kojarzy centralną Polskę z łowickimi wzorami,
przeróżnymi kolorami, piórkami i zespołem Mazowsze. Wystawa poświęcona wyrobom
krawieckim, z różnych okresów miasta i okolic była naprawdę warta odwiedzenia.
Do tego rekonstrukcje mieszkań lokalnej społeczności z XIX wieku, spory zasób
produktów codziennego użytku z dawnych lat i te przepiękne, wszechobecne
łowickie wycinanki.
W Muzeum Regionalnym dostępny jest również mały Skansen,
przeznaczony do odwiedzających. Jest to nic innego jak typowa łowicka chata,
zrekonstruowana na terenach muzealnego ogrodu.
Uwielbiam Skanseny, więc jeden nie był dla mnie
wystarczający. Z tego powodu, wybraliśmy się do pobliskich Maurzyc, gdzie
główną atrakcją jest cała wioska, zbudowana z samych łowickich chat, krytych
strzechą. Pełno domów z zagrodami, stodoły z oryginalnym ekwipunkiem z
przedwojennych czasów. Również wyposażenie domów, typowe z dawnych lat.
Do obejrzenia była również szkoła, straż pożarna, oraz
kościół. Jako że mój dziadek wychował się właśnie na bardzo podobnej wsi, mógł
tam znaleźć dużo wspomnień ze swojej młodości, a dla mnie była to naprawdę
dobra podróż do dawnych lat i nauka o regionie, z którego pochodzę.
Mam nadzieję, że zdjęcia się Wam podobają (mimo że pogoda
tego dnia nie dopisała, więc było strasznie mglisto i deszczowo) i może
zachęciłam Was do odwiedzenia Łowicza. Piszcie czy byliście tam kiedyś na
szkolnej wycieczce.
Pozdrawiam, Weronika.