Witajcie. Od października, kiedy to postanowiłam opuścić Polne-maki minęło sporo czasu. Czy dużo się wydarzyło? Hmm... trudne pytanie. Praktycznie żyłam tak samo jak do tej pory, ale zmieniłam w sobie całkiem sporo. Na lepsze oczywiście. Wymieniając, jak to we wszystkich notkach o powrocie do pisania bywa, postanowiłam rozpocząć zdrowy tryb życia. Dokładnie 16 września przestałam jeść słodycze i zaczęłam ćwiczyć codziennie z Mel B. Jakoś na początku listopada dołączyłam do tego zero jakiegokolwiek białego pieczywa i innych tuczących rzeczy. Używając aplikacji My Fitness Pal staram się codziennie wyliczać ile kalorii zjadłam i nie przekraczać 1000. Dużo warzyw i owoce rano to podstawa. I nie powiem, jestem strasznie pozytywnie zaskoczona i podekscytowana rezultatami. Jako że nie posiadam własnej wagi mogę się ważyć tylko jak jestem u babci w Polsce i ostatnim razem moim oczom ukazało się 55 kg, czyli prawie 10 kg mniej niż miałam w zwyczaju posiadać. Bądź co bądź, to jeszcze nie koniec i do wakacji będę ważyć 50 kg! Obiecuję to sobie w tym momencie... Do tego wymieniłam praktycznie całą swoją garderobę. Większość rzeczy zupełnie nie podpasywała moim obecnym gustom, lub po prostu była za duża... No i założyłam instagrama. Tak, kolejne social media, która mnie uzależniło... W szkole czuję się tak samo przecudownie jak w październiku i nie mam nawet najmniejszej ochoty stamtąd odchodzić. A to już niecałe 1,5 roku! Z tych ważniejszych wiadomości to tyle. (tak, posiadanie instagrama to tak strasznie interesująca ciekawostka). Zatem przejdźmy do prawdziwego tematu tej notki, czyli krótkiej recenzji nowej płyty jednego z moich ulubionych wykonawców, Jake'a Bugg'a.
____________________________________________________
Jake wydał "Shangri La" 18 listopada 2013. Nie dawno to nie było, ale ja nadal jestem w niej zakochana i słucham namiętnie codziennie na spotify. Jeżeli znaliście Bugg'a wcześniej to w tej płycie raczej nie znajdziecie tego samego wokalu co z "Jake Bugg". Prawdę powiedziawszy, gdy usłyszałam po raz pierwszy "What Doesn't Kill You" w radiu na premierze miałam mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo mi się podobało, bo lubię Arctic Monkeys jak Wam kiedyś pisałam, a ta piosenka ewidentnie była wzorowana na ich brzmieniu, ale no gdzie jest Jake?
Krążek zawiera 12 podstawowych piosenek i dwie ekstra ("Strange Creatures" dostępne na Amazon i "A change in the Air" dodatek do japońskiej wersji płyty). Singlami są "What Doesn't Kill You", "Slumville Sunrise" i "A Song About Love", którymi się w tym momencie zajmiemy.
1. "What Doesn't Kill You" to pierwsza piosenka z płyty, którą usłyszał świat (23 września, a wydaje się jakby to było wczoraj). Jedni byli jej fanami, drudzy totalnie "hejtowali" ją w komentarzach na youtubie. A dlaczego? Bo nie jest to typowe brzmienie dla tego 19-latka. Jak już wspomniałam, klimatem podchodzi bardziej pod Arctic Monkeys i dużo ludzi właśnie mu to zarzucało. Nie powiem, mi się bardzo podobała i podoba się nadal, ale o gustach oczywiście nie powinno się dyskutować. Jest to bardzo żywa i szybka piosenka. Znacznie odmienna od folkowych piosenek z akompaniamentem gitary, które grał do tej pory. Jak dla mnie, na plus zasługuje teledysk. Czarno- biała tonacja i jedyne co pokazana to Bugg grający na gitarze. Myślę, że był strzałem w dziesiątkę. Oceńcie sami:
Jake Bugg- "What Doesn't Kill You"
2. Drugim singlem z 21 października 2013 jest "Slumville Sunrise". Cóż mam tutaj do powiedzenia? Piosenka równie żywiołowa co "What Doesn't Kill You". Wydaje się być trochę bardziej pogodna? Nie jest jedną z moich ulubionych pozycji, ale również nie mogę powiedzieć, że jej nie lubię. Z kolei w tym wypadku, jak na moje oko, teledysk zasługuje na dużego minusa. Ze wszystkich, które Bugg nagrał do tej pory ten jest najsłabszy. Za dużo w nim tandety i tych wszystkich dziwnych efektów. Może i taki był zamiar, ale no nie jest to coś dla mnie. Plus za śmieszne zakończenie historii zawartej w tym teledysku. Uśmiałam się za pierwszym razem jak oglądałam. Obejrzyjcie sami:
"Jake Bugg- Slumville Sunrise"
3. I trzecim i ostatnim singlem z tej płyty jest "A Song About Love". Jak sama nazwa wskazuje jest to piosenka o miłości, całkiem nie typowa (moim zdaniem) balladka. Idealna na każdy dzień, tak po prostu do posłuchania. Nie sądzę, by była to smętna piosenka, przy której da się płakać. Od tego mam "Note To Self" i "Someone Told Me" z pierwszej płyty (choć do smętnych to i one nie należą. Hmm, no ale działają na mnie jeszcze bardziej przygnębiająco, gdy jestem smutna). Wspominając o teledysku, on również zasługuje na uwagę i znawcą nie jestem oczywiście, ale mi się podobają kadry i kolory tam uchwycone. Reżyser zrobił kawał dobrej roboty. Zobaczcie:
Jake Bugg- "A Song About Love"
Oprócz wyżej wymienionych 3 piosenek na płycie znajdziemy również:
1. Jake Bugg- "There's a Beast and We All Feed It"
2. Jake Bugg- "Me and You"
3. Jake Bugg- "Messed Up Kids"
4. Jake Bugg- "All Your Reasons"
5. Jake Bugg- "Kingpin"
6. Jake Bugg- "Kitchen Table"
7. Jake Bugg- "Pine Trees"
8. Jake Bugg- "Simple Pleasures"
9. Jake Bugg- "Storm Passes Away" (jedna z moich ulubionych, choć z całego serca polecam wszystkie)
"Shangri La" spotkało się z pozytywnymi i negatywnymi opiniami od różnych krytyków. Jest to zupełnie nowe wcielenie Jake'a i zupełnie nowa muzyka, którą gra, ale moim zdaniem wyszło mu wspaniale i czekam na kolejne płyty, teledyski, piosenki. Być może jestem w tym momencie nieobiektywna, bo jest on jednym z moich ulubionych wokalistów i pewnie wszystko co stworzy będzie mi się podobać, ale takie są moje odczucia. Czekam na Wasze w komentarzach.
__________________________________________________
Notki zapewne nie będą pojawiać się regularnie, ale gdy będę miała odrobinę czasu to postaram się coś napisać, bo mam całkiem sporo nowych pomysłów. Mam nadzieję, że chociaż część z Was, stałych czytelników pozostała i będziecie nadal mnie odwiedzać. Tu na Polnych- makach, ale również i na moim:
Instagramie- http://instagram.com/werpaj
Tumblr'rze- http://paperback-writer-xoxo.tumblr.com
i Ask-u- http://ask.fm/vestigee
Pozdrawiam, Kutnianka.
świetny blog :)))
OdpowiedzUsuńobserwujemy?
Witaj z powrotem! Brakowało mi twojego bloga. No i widać słusznie sądziłam, że powrócisz.
OdpowiedzUsuńOwego piosenkarza nie znam i to chyba nie jest mój styl, ale też mam albumy, których słucham na okrągło.
Co do chudnięcia, życzę ci powodzenia, ale nic na siłę i zachowaj umiar. Ważne, żebyś się dobrze czuła i to się liczy, a nie cyfry na wadze. Przynajmniej ja tak sądzę.
Oczywiście życzę dużo zapału w prowadzeniu bloga.
Amersu
Hej :) Wiem, ze to trochę nie poważne, ale jestem początkującą blogerką i pomyślałam, że mogła byś udzielić mi kilku rad :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na happy-lu-up.blogspot.com
O matko zakochałam się :-*
OdpowiedzUsuńJeśli masz czas możesz wejść na mojego bloga: www.pamietnik-cwaniary.blogspot.com. Ale do niczego nie zmuszam!♥'
nie znam tego ;p ale masz ładny wygląd bloga :)
OdpowiedzUsuń