czwartek, 11 kwietnia 2013

#20- Życie na Wyspach cz.2 (początki)

czwartek, 11 kwietnia 2013
Zbieram się do napisania takiej notki już chyba z 5 raz i co chwilę coś kasuję, bo dochodzę do wniosku, że zdania mi się nie kleją. Dostałam parę próśb o napisanie czegoś więcej o życiu w Anglii, więc postanowiłam użyć tego pomysłu, ale nie jest to wcale proste jakby się mogło wydawać. No, bo o czym niby mam tu pisać? O szkole? O tym właściwie pisałam tutaj.  Nie mam też jakiegoś bardzo bogatego życia towarzyskiego. Jacy są Anglicy? Obalić mity, czy coś w tym stylu? Hmm, naprawdę nie wiem co byście chcieli wiedzieć. Dzisiaj może pozostaniemy na moich początkach, ale liczę na to, że podeślecie mi jakieś pomysły w komentarzach, które postaram się wykonać w niedalekiej przyszłości.


Mieszkam w Anglii od ponad roku (wiem, bardzo krótko). Z Polski wyleciałam 11 (bodajże) grudnia 2011r. Do szkoły poszłam dopiero 3 stycznia, bo przerwa świąteczna i bla bla bla. Przed przeprowadzką byłam w tym mieście dwa razy (na ferie i na wakacje). Tylko wtedy to była inna sytuacja. Urlop po prostu. A w grudniu oznaczało to dla mnie nowe życie. Trzeba było się przyzwyczaić. Sama nie wiem ile mi to zajęło. Najdziwniejszy oczywiście był inny język. Nie powiem, już wtedy mówiłam biegle po angielsku. 8 lat nauki robią swoje, ale prawdziwego akcentu nie mam nawet do dzisiaj i czasami trochę mi z tym głupio. Wszyscy mnie rozumieją, ale niektóre słowa wymawiam inaczej i czasami wychodzą śmieszne sytuacje. Jestem ciekawa ile jeszcze czasu muszę poświęcić, by mówić jak prawdziwy Brytyjczyk. Wracając do początku, moje pierwsze starcie z konwersacją z rodowitym Anglikiem było może 5 dni po przyjeździe, gdy mama zaprosiła do nas swojego dobrego znajomego. Byłam zestresowana, bo przecież mówienie "sorry" i "thanks" w tesco to nie to samo co inteligentna rozmowa przy kolacji. Pan Ken (bo tak nazywał się nasz gość) powiedział, że całkowite "otworzenie się" językowe zajmie mi pół roku. Jakże trafne spostrzeżenie. 

Mój pierwszy dzień w szkole mogę zaliczyć do bardzo udanych. Wprawdzie na początku szkoła wydawała mi się smutna, ciemna i dziwna, ale to pewnie z powodu okropnej pogody. Pamiętam, że w nocy poprzedzającej poniedziałek nie mogłam zmrużyć oka i usnęłam chyba dopiero o 4, a wstałam już po 6. Miałam obawy co do tego jak mnie przyjmą ludzie i czy w ogóle uda mi się dołączyć do jakiejś grupy. Na szczęście dostałam przewodniczkę. Gdyby nie ona nie wiem jakim człowiekiem bym teraz była. Może plastikiem (brr). Wszyscy uczniowie wydawali się mi tacy dorośli i tacy wielcy. A ja taka jedna mała Polka, która wstydzi się wypowiedzieć jednego słowa, by jej nie wyśmiali. Na pierwszej przerwie wszyscy do mnie podchodzili, pytali jak mam na imię, skąd jestem i jak się mam. To akurat było bardzo miłe, chociaż jestem pewna, że gdy nie było mnie w pobliżu to wymieniali opinie na mój temat. W końcu, kto tak nie robi, gdy do klasy dochodzi nowy? 


Jedyne spotkanie jakie miałam z nauczycielami było zaraz po moim przyjeździe, gdy mogłam sobie wybrać 2 przedmioty. Bardzo niesprawiedliwie, że tylko dwa. Normalnie uczniowie mają 4, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam. Tego dnia nie miałam jeszcze pojęcia jak działa angielska szkoła i jak bardzo różni się od polskiej. 

Czy żałuję, że się wyprowadziłam? Często. Właściwie, sama o tym zdecydowałam i od pewnego czasu dochodzę do wniosku, że była to najgorsza decyzja w moim życiu. Wiem, że tutaj są lepsze predyspozycje, ma się drzwi otwarte na cały świat, ale w sercu bardzo tęsknię za moim miastem i całą moją rodziną, która jest w Polsce. Dlatego tak często tam bywam. Z grubsza, co 3 miesiące. Nie wytrzymałabym dłużej. Mam parę koleżanek, które w Polsce nie mają nic. Ani domu, ani przyjaciół, ani rodziny. Nie mają tam po co jeździć, bo tylko się nudzą. Ja mam i dlatego codziennie wracam wspomnieniami do czasów, gdy byłam dzieckiem...



Przepraszam, że się tak rozpisałam. Pewnie nikomu z Was się będzie chciało się czytać. Tak na koniec, podeślijcie jakieś te pomysły na temat Anglii, bo kompletnie nie wiem o czym bym mogła Wam powiedzieć. 

Pozdrawiam, Kutnianka. 

14 komentarzy:

  1. Super to opisałaś. Pozdrawiam

    meggys-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam całe i bardzo mi się spodobało :) O czym? sama nie wiem ;D

    bezkonkurencyjna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny blog :)
    Obserwujemy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Może zrób jakieś najpopularniejsze outfity jak ludzie się ubierają w anglii ? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny blog, ciekawy post. Zapraszam: cassie-ins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bardzo lubię Anglię i chciałabym tam kiedyś pojechać, chociaż po tym co napisałaś nie jestem pewna czy chciałabym tam zamieszkać. Może nie umiałabym przyzwyczaić się do otoczenia, języka itp., chociaż język umiem też dosyć dobrze. Mam nadzieje, że w końcu nie będziesz tak tęskniła za Polską, choć wiem, że to trudne :)

    http://fotolivekate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo a to bardzo fajny blog! :)

    obserwuję! :)

    swiat-wedlug-wikii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Obserwuję
    Ja-Gosia.blogspot.com
    I ciekawy post.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale ci zazdroszczę *.*
    Ja jadę do Londynu z klasą w październiku na warsztaty językowe <33

    Obserwuję i liczę na to samo ;>
    http://imagine-day.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie Anglia zawsze się podobała, ale nie wytrzymałabym rozstania z przyjaciółmi i rodziną.
    Super blog, obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. super masz notkę ;)
    obserwuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. hehe wcale nie ;)
    świetnie to opisałaś
    obserwuję

    ilovemystyle13.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. Naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Jeżeli chcecie bym weszła na Wasze blogi podeślijcie linka. Będzie mi prościej.

Co jednak nie oznacza, że wyznaje zasadę obserwację za obserwację. Dodaję blogi, które naprawdę mnie ciekawią :)

Pozdrawiam, Weronika

|Polne-Maki| Trochę mody, trochę kultury, książki, filmu, różnych zagadnień (W.) © 2014