Mieszkam w Anglii od ponad roku (wiem, bardzo krótko). Z Polski wyleciałam 11 (bodajże) grudnia 2011r. Do szkoły poszłam dopiero 3 stycznia, bo przerwa świąteczna i bla bla bla. Przed przeprowadzką byłam w tym mieście dwa razy (na ferie i na wakacje). Tylko wtedy to była inna sytuacja. Urlop po prostu. A w grudniu oznaczało to dla mnie nowe życie. Trzeba było się przyzwyczaić. Sama nie wiem ile mi to zajęło. Najdziwniejszy oczywiście był inny język. Nie powiem, już wtedy mówiłam biegle po angielsku. 8 lat nauki robią swoje, ale prawdziwego akcentu nie mam nawet do dzisiaj i czasami trochę mi z tym głupio. Wszyscy mnie rozumieją, ale niektóre słowa wymawiam inaczej i czasami wychodzą śmieszne sytuacje. Jestem ciekawa ile jeszcze czasu muszę poświęcić, by mówić jak prawdziwy Brytyjczyk. Wracając do początku, moje pierwsze starcie z konwersacją z rodowitym Anglikiem było może 5 dni po przyjeździe, gdy mama zaprosiła do nas swojego dobrego znajomego. Byłam zestresowana, bo przecież mówienie "sorry" i "thanks" w tesco to nie to samo co inteligentna rozmowa przy kolacji. Pan Ken (bo tak nazywał się nasz gość) powiedział, że całkowite "otworzenie się" językowe zajmie mi pół roku. Jakże trafne spostrzeżenie.
Jedyne spotkanie jakie miałam z nauczycielami było zaraz po moim przyjeździe, gdy mogłam sobie wybrać 2 przedmioty. Bardzo niesprawiedliwie, że tylko dwa. Normalnie uczniowie mają 4, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam. Tego dnia nie miałam jeszcze pojęcia jak działa angielska szkoła i jak bardzo różni się od polskiej.
Czy żałuję, że się wyprowadziłam? Często. Właściwie, sama o tym zdecydowałam i od pewnego czasu dochodzę do wniosku, że była to najgorsza decyzja w moim życiu. Wiem, że tutaj są lepsze predyspozycje, ma się drzwi otwarte na cały świat, ale w sercu bardzo tęsknię za moim miastem i całą moją rodziną, która jest w Polsce. Dlatego tak często tam bywam. Z grubsza, co 3 miesiące. Nie wytrzymałabym dłużej. Mam parę koleżanek, które w Polsce nie mają nic. Ani domu, ani przyjaciół, ani rodziny. Nie mają tam po co jeździć, bo tylko się nudzą. Ja mam i dlatego codziennie wracam wspomnieniami do czasów, gdy byłam dzieckiem...
Przepraszam, że się tak rozpisałam. Pewnie nikomu z Was się będzie chciało się czytać. Tak na koniec, podeślijcie jakieś te pomysły na temat Anglii, bo kompletnie nie wiem o czym bym mogła Wam powiedzieć.
Pozdrawiam, Kutnianka.
Super to opisałaś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmeggys-world.blogspot.com
Przeczytałam całe i bardzo mi się spodobało :) O czym? sama nie wiem ;D
OdpowiedzUsuńbezkonkurencyjna.blogspot.com
Bardzo fajny blog :)
OdpowiedzUsuńObserwujemy?
Może zrób jakieś najpopularniejsze outfity jak ludzie się ubierają w anglii ? :)
OdpowiedzUsuńFajny blog, ciekawy post. Zapraszam: cassie-ins.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię Anglię i chciałabym tam kiedyś pojechać, chociaż po tym co napisałaś nie jestem pewna czy chciałabym tam zamieszkać. Może nie umiałabym przyzwyczaić się do otoczenia, języka itp., chociaż język umiem też dosyć dobrze. Mam nadzieje, że w końcu nie będziesz tak tęskniła za Polską, choć wiem, że to trudne :)
OdpowiedzUsuńhttp://fotolivekate.blogspot.com/
bardzo a to bardzo fajny blog! :)
OdpowiedzUsuńobserwuję! :)
swiat-wedlug-wikii.blogspot.com
Obserwuję
OdpowiedzUsuńJa-Gosia.blogspot.com
I ciekawy post.
Ale ci zazdroszczę *.*
OdpowiedzUsuńJa jadę do Londynu z klasą w październiku na warsztaty językowe <33
Obserwuję i liczę na to samo ;>
http://imagine-day.blogspot.com
Mnie Anglia zawsze się podobała, ale nie wytrzymałabym rozstania z przyjaciółmi i rodziną.
OdpowiedzUsuńSuper blog, obserwuję :)
obserwuję ♥
OdpowiedzUsuńsuper masz notkę ;)
OdpowiedzUsuńobserwuje ;)
Ciekawa notka;)
OdpowiedzUsuńhehe wcale nie ;)
OdpowiedzUsuńświetnie to opisałaś
obserwuję
ilovemystyle13.blogspot.com