środa, 12 sierpnia 2015

#102- "Amy"

środa, 12 sierpnia 2015
Witajcie. Miał być post książkowy, ale nie martwcie się jeszcze kiedyś się pojawi. (najpewniej za jakieś 3 dni) Dzisiaj jednak postanowiłam napisać o filmie, na który wybrałam się ostatnio do kina. Mogłabym niby odłożyć tę "recenzję" w czasie, ale jest to film naprawdę godny uwagi, więc jeżeli napiszę o nim teraz to może jeszcze nie ominiecie okazji i obejrzycie "Amy" na wielkim ekranie.

Poszłam na ten biograficzny film z dwóch powodów. Po pierwsze, Amy Winehouse, której to historię możemy zobaczyć w "Amy", jest jedną z ulubionych wokalistek mojej przyjaciółki, z którą to właśnie na ten film poszłam. Nie powiem, sama uwielbiam jej piosenki. Jej barwa głosu była taka odmienna od wszystkich innych piosenkarek, które znajdują się na listach przebojów. Sama jej osoba była bardzo charakterystyczna. Amy Winehouse była taką "gwiazdą" obok której nie dało się przejść obojętnie. Była sobą, nie zmienił jej show biznes, nie zmieniła ją sława. Niekiedy bywała cyniczna, ale wydaje mi się była bardzo wartościowym człowiekiem, który niestety został wepchnięty na samo dno głównie przez bliskich, oraz właśnie tę sławę, której na dobrą sprawę wcale nie chciała.
Po drugie, ten film dostał wiele pozytywnych recenzji. Oglądając filmiki z festiwalu "Nowe Horyzonty", który odbył się parę dni temu, zauważyłam, że wiele osób poleca ten film i klasyfikuje go jako najlepszego, który był tam puszczony. Po takich słowach, nie mogłam nie pójść do kina i nie zobaczyć czemu wydał się on wszystkim taką perełką.

(źródło zdjęć- tumblr)
Nie oglądam często filmów dokumentalnych. Lubię biografie, ale bardziej w stylu dramatów, w których prawdziwe życie osoby jest tylko tłem pod jakąś bardziej rozbudowaną fabułę. Nie wiedziałam na co liczyć podczas seansu "Amy", ale mimo że był to klasyczny dokument, zlepek różnych filmów, tekstów piosenek, przebitek z Londynu, było to naprawdę coś dobrego, co poruszy niejedno serce.

Wydaje mi się, że sama forma filmu zasługuje na wielkie uznanie. Niby wszystko było z innej parafii, ale doprawione genialną muzyką i obróbką tworzyło tak jakby idealny kolaż filmowy.

Historia tej piosenkarki jest tragiczna i mimo że ja rzadko płaczę na filmach, to tutaj miałam już łzy w oczach od mniej więcej połowy. Wydaje mi się, że nie zrobiłoby to na mnie większego wrażanie, gdyby była to historia innej osoby, ale Amy Winehouse była taka prawdziwa i szczera, że mimo tak wielkiej popularności, wydawała się być znajomą z sąsiedztwa, po prostu równą babką.

Mną najbardziej wstrząsnęło jak ten show biznes może wyniszczyć człowieka, zrobić z niego marionetkę. Nie ma się w ogóle prywatności, jest się ciągle obserwowanym, rozliczanym za swoje wybory.

(źródło zdjęć- tumblr)
Części z Was może się wydawać, że była to zwykła narkomanka, która z własnej woli skończyła tak jak skończyła, ale jej historia jest dużo bardziej głęboka i skomplikowana. Właściwie nikt jej nie kazał ćpać, ale po części rozumiem czemu zaczęła tą całą "przygodę". W jej przypadku było to ogromne uczucie do jej ówczesnego męża i mimo że w żadnym stopniu nie popieram brania narkotyków, to staram się rozumieć czynniki, które spowodowały, że Amy stała się uzależniona.

Nie spodziewałam się, że człowiek może być tak okrutny w stosunku do bliskiej osoby. Mówię tutaj o tym jej mężu, który normalnie w świecie się nią bawił, oraz o jej ojcu, który zamiast ją wspierać i pomóc wyjść z tej okropnej sytuacji, zbierał tylko kasę na jej nieszczęściu. A ona kochała te dwie osoby najbardziej na świecie i ceniła ich bardziej niż swoje własne życie.

Film "Amy" jest bardzo dosadny i mimo że jest to bardzo poprawnie zrobiony dokument daje on również większy przekaz. Ja po seansie nie wiedziałam co powiedzieć, potem długo rozmyślałam. Było mi bardzo przykro (?) Nie chcę się tutaj za bardzo rozwodzić, ale po prostu polecam Wam pójść na ten film. Można z niego czerpać garściami i to nie tylko od strony technicznej, ale również z ważnej lekcji życia, którą "Amy" daje każdemu widzowi.

A Wy byliście już w kinie na tym filmie, czy może teraz zdecydujecie się zakupić bilety? 

Pozdrawiam, Weronika. 

10 komentarzy:

  1. Kurcze, szkoda że akurat jestem na wakacjach na wsi! Bardzo bym chciała go zobaczyć w kinie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznaję, że Amy to fascynująca osoba, ja właściwie dowiedziałam się o Niej czegoś więcej dopiero kiedy świat zalała informacja o Jej tragicznej śmierci. Jeśli po moim powrocie do Polski film nadal będzie leciał to myślę, że pójdę na niego do kina :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Samej Amy nie lubię, jej twórczość jest dla mnie bardziej przekonywająca od niej samej, jednak po przeczytaniu Twojego postu zauważyłam, że wielu rzeczy o tej kobiecie nie wiem. Tak, przyznaję się bez bicia, że jestem tą osobą, która uważa ją po prostu za ćpunkę. Niestety, jej aparycja sprawia, że nie potrafię jej polubić, ale może ten film to dobra opcja na dzisiejszy wieczór.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Planuję wybrać się do kina, jednak na coś zupełnie innego :)
    _________
    Pozdrawiam, blog :*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetna notka !
    zapraszam na mojego bloga blooondyna.blogspot.com
    zapraszam też do obserwowania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie opisałaś/zrecenzowałaś film :) Planowałam się właśnie na niego teraz jestem pewna że powinnam to zrobić.
    Pozdrawiam,
    szwajjka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie interesowałam się Amy, przyznaję bez bicia - owszem, uważałam zawsze, że ma niezwykły głos, jednak niespecjalnie zwracałam na nią uwagę. Mimo to, kiedy ponad tydzień temu zobaczyłam w kinie zwiastun tego filmu, od razu stwierdziłam, że chciałabym go zobaczyć. Nawet bez minimalnej wiedzy na temat tej artystki wiem, że to nie jest właśnie jakaś byle narkomanka. Była uczuciową i wrażliwą kobietą, która nie dała rady udźwignąć problemów i życia w blasku reflektorów, co, mówiąc szczerze, przytrafia się wielu gwiazdą. Sława z boku prezentuje się naprawdę świetnie, niestety z bliska wcale nie jest tak kolorowo. Moim zdaniem powinno się mówić o takich ludziach, a ci, którzy wcześniej nie zainteresowali się bliżej - w tym ja - powinni poznać historię Amy, bo być może po takim seansie do niektórych dotrze, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje.
    Nie wiem, czy uda mi się pójść na to do kina, ale koniecznie muszę kiedyś obejrzeć :)
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słyszałam o tym filmie, ale z chęcią obejrzę.
    U mnie nowy post, zapraszam.

    http://odbicie-lustra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Taka uzdolniona osoba. Szkoda, ze odeszla.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja am ogromną ochotę na ten film właśnie dlatego, że słyszałem, że jest bardzo dobrze zrobiony oraz mało wiem o tej piosenkarce, nigdy nie słuchałem jej muzyki i chętnie dowiedziałbym się o niej czegoś. Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. Naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Jeżeli chcecie bym weszła na Wasze blogi podeślijcie linka. Będzie mi prościej.

Co jednak nie oznacza, że wyznaje zasadę obserwację za obserwację. Dodaję blogi, które naprawdę mnie ciekawią :)

Pozdrawiam, Weronika

|Polne-Maki| Trochę mody, trochę kultury, książki, filmu, różnych zagadnień (W.) © 2014