czwartek, 16 lipca 2015

#92- Secondhand'y, lumpeksy, buble...

czwartek, 16 lipca 2015
Do napisania tego posta zachęcił mnie mój dzisiejszy wypad na zakupy do lumpeksu, jak również post na jednym z blogów, które obserwuję. Różni ludzie, różnie postrzegają tego typu sklepy, ale jeżeli chcecie wiedzieć co ja o tym myślę to zapraszam do czytania.

Zaczynając moją historię z secondhand'ami. Jako małe dziecko mama często ciągała mnie do takich sklepów, bo sama często wynajdywała tam perełki  z zagranicy, za bardzo niską cenę. No ale jak to z dziećmi bywa, byłam wybredna i chciałam nosić wszystko nowiutkie i czyściutkie, więc wizja noszenia ubranek po jakimś innym dziecku było moim największym problemem i udręką.

Potem przyszły mniej odległe czasy i nadal nie widziałam potencjału w lumpeksach. Wręcz obrzydzało mnie noszenie używanych rzeczy, bo przecież ktoś inny je nosił i nie wiadomo kto to był, ani gdzie je nosił, ani co w nich robił. Prawdę powiedziawszy, dobrze, że punkt widzenia mi się zmienił, bo w tzw, bublach można trafić naprawdę ciekawe rzeczy i to nie tylko ze zwykłych sieciówek, ale również i drogich, markowych sklepów.


Obecnie uwielbiam secondhand'y. W Wielkiej Brytanii takie sklepy nazywają się "charity shops", z których cały dochód oddawany jest właśnie na jakąś wybraną akcję wspierającą ubogie, chore dzieci, lub zwierzęta itp. Miałam nawet przyjemność uczestniczyć w wolontariacie w jednym z takich sklepów, więc wiem jak to wygląda "od kuchni". Dzięki temu przekonałam się do używanej odzieży i dodatków. Kiedy musiałam prać, prasować, przeglądać te wszystkie rzeczy zobaczyłam, że nie są one wcale okropnymi, znoszonymi szmatami. Oczywiście takie też się zdarzały, ale nie lądowały one na sklepie.

Co do polskich sklepów z używaną odzieżą, również wiem jak taki biznes działa. Przypadkowo moja znajoma pracowała w UK w miejscu, który skupował używaną, jak i nową, odzież od prywatnych ludzi, prała je, przeglądała, poprawiała i rozsyłała głównie do Polski, Czech, czy Słowacji. Mieli oni również partnerów, typu Primark, czy Tesco, którzy sprzedawali im nowe ubrania, które się nie sprzedały, bądź miały jakieś małe wady produkcyjne. I te wszystkie ubrania możemy znaleźć w Polsce pod nazwą "odzież zachodnia", "tania odzież z Wielkiej Brytanii" itp.

Kupując w lumpeksach musimy uważać. Głównie na jakieś dziurki, przetarcia, czy plamy, których nie da się sprać, bo takie rzeczy niestety są na nie narażone, nawet w transporcie. Ja mam z kolei problem, że często trudno jest mi się opamiętać i najchętniej kupiłabym wszystko, bo jest tanie, a nie o to chodzi i przed wejściem do sklepu mówię sobie, że muszę każdą rzecz przemyśleć, czy na pewno będę w niej chodzić, czy jest w moim stylu, czy mam z czym ją zestawić.


Niby nie chodzę aż tak często do secondhand'ów, ale mam już całkiem sporo rzeczy używanych, które kupiłam za parę złotych i naprawdę świetnie mi się sprawują. Niestety nie trafiłam jeszcze na nic od projektanta co by mi się podobało, ale znam wiele ludzi, którzy mieli taki szczęście. Szczególnie teraz, kiedy lumpeksy są w "modzie" i coraz więcej ludzi decyduje się by w nich kupować.

Na zdjęciach widzicie moje dzisiejsze zakupy: dwie koszulki i bluzę, za które w sumie zapłaciłam 11 zł, oraz kurtkę, którą kupiłam już jakiś czas temu za 5 funtów i jest spełnieniem moich dżinsowych marzeń.

Podsumowując, jeżeli nadal się zastanawiacie czy jest sens w kupowaniu używanych ubrań to możecie mieć moje słowo, że się opłaca i będziecie mieć satysfakcję z dorwania ubrań wyglądających na nowe za śmieszne pieniądze.

A jakie jest Wasze zdanie? Kupujecie w lumpeksach? 

Pozdrawiam, Weronika. 

30 komentarzy:

  1. Kiedyś, kiedy byłam mniejsza, podchodziłam do sprawy tak jak Ty. Dzisiaj absolutnie nie lubię chodzić na zakupy, ale kiedy się już na nie decyduję, wybieram raczej centra handlowe lub ryneczki. Gdybym wybrała lumpa prawdopodobnie wkurzyłabym się po pięciu minutach, że moja siostra przegląda dopiero dwudziesty wieszak, a ja obeszłam już cały sklep.

    http://theluucky13.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Też znam wielu ludzi, którzy znaleźli świetne rzeczy od projektantów, ale ja nie miałam takiego szczęścia. Znam jeden second hand, gdzie można kupić jedwabną bieliznę za grosze :)

    Brzydki Ptak

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja kupuję dość często w sh i jestem zadowolona. Zdarza mi się nawet, że rzeczy z lumpeksu są lepszej jakości niż te kupione w sieciówkach.
    Mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam nic do lumpeksów. Przeciwnie, uważam, że opłaca się tam kupować i myślę, że w przyszłości to tam będę chodzić częściej. Bo droższe to nie oznacza o lepszej jakości. Pozdrawiam :)

    greenskycalms.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam chodzić do sh i nie stanowi dla mnie problemu noszenie tych ubrań, przecież wystarczy je wyprać. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. zdecydowanie się z Tobą zgadzam! mam stamtąd sporo naprawdę niezłej jakości rzeczy, a wśród moich znajomych nie brakuje osób, z naprawdę sporą kolekcją conversów etc właśnie z sc, jednak co najbardziej w nich lubię to fakt, że nie jest to coś co zaraz będzie miało pół szkoły, bo te rzeczy są w pewnym sensie "unikalne" :D

    mój blog - zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  7. Napiszę tak: wszystkie moje ubrania wyglądające na mega drogie pochodzą z lumpeksów (oprócz butów i bielizny, rzecz jasna), a te wyglądające na 'zwykłe' - odwrotnie... naprawdę. W lumpeksach po niskich cenach kupiłam już futerko (prawdziwe), kilka ramonesek z naturalnej skóry, oryginalne t-shirty amerykańskich marek (których sieciówki nie są dostępne w Polsce) czy sukienki z metkami znanych twórców. Wiadomo, są lumpeksy lepsze i gorsze (ja mieszkam w Trójmieście), ale wydaje mi się, że 'kto szuka, ten znajdzie'. No i nie jest uprzedzony.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja lubię w lumpeksach to, że nie muszę się zastanawiać godzinę nad rozmiarem, bo jest tylko jeden dostępny :P

    OdpowiedzUsuń
  9. połowa mojej szafy to ubrania z lumpeksów i nie mam z tym problemu :) największa satysfakcje sprawia mi gdy ktoś,kto jest przeciwny kupowaniu tam,pochwali moje ubranie pochodzące z second handu haha :D

    OdpowiedzUsuń
  10. szkoda że w Polsce dochód nie jest oddawany na jakieś akcje charytatywne :(



    kadziaablog♥KLIK

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nic nie znalazłam dla siebie w lumpeksie, co jest straszne, bo moja przyjaciółka idąc tam ze mną zawsze wychodzi z pełnymi siatkami :/
    http://nietuzinkowacarol.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja jako dziecko tez nie wyobrazalam sobie nosic ubran uzywanych, ale podobnie jak u Ciebie teraz je bardzo lubie. Rowniez rzadko bywam, ale mam ich calkiem spora kolekcje!/a

    nowy post: http://blvckvvhite.blogspot.com/2015/07/5.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja lumpeksy ogólnie lubię, ale rzadko w nich bywam, ponieważ moje otoczenie ogólnie nie lubi i nikt nie chce ze mną iść, a ja takiej osoby potrzebuję, żeby mi te ciuchy w tym lumpeksie znalazła, bo ja się kompletnie nie orientuję w takich sklepach :P Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mam nic przeciwko temu ;)

    Zapraszam :
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam odwiedzać ciucholandy, nigdy nie wychodzę z pustymi rękami;)

    OdpowiedzUsuń
  16. ja nie umiem szukac w takich miejscach, ale moje koleżanki czesto znajduja cudeńka :)

    OdpowiedzUsuń
  17. ja mam połowę szafy z lumpeksu haha :)
    ❤ blog

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja mam zamiar wyruszyć na lumpeksową podróż w celu znalezienia rzeczy potrzebnych do cosplayiu :) Co do tych ciuchów, które kupiłaś, ładne, naprawdę nie wiedziałam, że można coś tak fajnego znaleźć, ale moją uwagę bardziej przyciągnęli Beatlesi z tyłu *^* Jeżu, ja też chcę taki plakat :<<<
    http://optimistsjournal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na allegro kosztuje jakieś 20 zł+ rama z Ikei :D

      Usuń
  19. pewnie, że kupuję! i wynajduję czasem takie super ciuchy, że w sklepie mogę zapomnieć.

    Zapraszam na mój blog, może Ci się spodoba i zostaniesz tam na dłużej- zaobserwujesz
    http://alexandraiwinska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Gdy byłam młodsza też nie lubiłam lumpeksów. Teraz nie mam nic przeciwko, tylko brakuje mi szczęścia w poszukiwaniach niestety :/

    toofussy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja od zawsze kochałam lumpeksy :) Zawsze podobały mi się rzeczy, były "inne" Nadal uwielbiam tam chodzić :)

    Mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja jako 15-letnia osoba obecnie bardziej wolę się wybrać do lumpeksu niż do standardowego cropp`a. Często bywa tak, że znajduję tam pomiędzy wieszakami całkiem nowe i markowe ubrania 80% taniej :)
    sotiens.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. moja historia wyglądała podobnie, jako mała dziewczynka chodziłam tam z mamą, która potrafiła coś znaleźć, potem miałam dość negatywne nastawienie, ale po czasie jakoś się przekonałam, czasami zaglądam do lumpeksów, ale jeszcze nie zawsze potrafię coś znaleźć, za to zazdroszczę mojej znajomej, która wyszukuje same perełki :) pozdrawiam!

    http://sotiens.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Był taki czas, że chodziłam na ciuchy, ale teraz zwyczajnie mi się nie chce ;p
    gloriousdolls.blogspot.com!

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja ostatnio na lumpie znalazłam cudowną bluzkę z New Look za 15zł! Uwielbiam takie szukanie nigdy nie wiadomo na co się trafi!
    ♥Different Diamond♥
    Pozdrawiam :)!

    OdpowiedzUsuń
  26. Sądzę, że w second handach można często znaleźć markowe ubrania i to dużo lepszej jakości od tych, które znajdziemy w typowych sieciówkach ;)

    NOWY POST NA FABRYCE MIĘTY KLIK! :))

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja nie mam nic do lumpeksów, ale sama nie potrafiłabym tam kupować :)
    _________
    BLOG

    OdpowiedzUsuń
  28. Jasne, że kupuję w lumpeksach nie robię tego za często bo po postu nie lubię zakupów i szybko się niecierpliwię jeśli nie znajdę czegoś ciekawego. Jak byłam mała moja mama też mnie tam zabierała co strasznie mnie denerwowało bo musiałam co najmniej przez godzinę za nią łazić co nie było moim ulubionym zajęciem ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Kupuję w lumpeksach i bardzo to lubię bo znajduję perełki i mam pewność, że jak się w nie ubiorę to nie spotkam na mieście osoby w takim samym ubraniu, uff.

    Hanyvia - blog(click)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. Naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Jeżeli chcecie bym weszła na Wasze blogi podeślijcie linka. Będzie mi prościej.

Co jednak nie oznacza, że wyznaje zasadę obserwację za obserwację. Dodaję blogi, które naprawdę mnie ciekawią :)

Pozdrawiam, Weronika

|Polne-Maki| Trochę mody, trochę kultury, książki, filmu, różnych zagadnień (W.) © 2014