Na podstawie życiorysu naszej bohaterki narodowej p. Ireny Sendlerowej John Kent Harrison stworzył film, który otrzymał nominację do wielu prestiżowych nagród, min. Złotego Globu, czy Emmy. Film powstał w 2009 roku, a w głównej roli możemy zobaczyć Annę Paquin. Włączając ten film nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego, bo każdy film o wojnie działa na mnie w podobny sposób i każdy w mniejszym, bądź większym stopniu jest dla mnie dobry. Nie znam się na aranżacjach, obróbce, czy innych profesjonalnych aspektach filmu i jedyne czego oczekuję to ciekawej fabuły i dobrego doboru aktorów. Jeżeli o te dwie rzeczy chodzi to reżyserowi udało się mnie zadowolić.
Akcja filmu dzieje się w okupowanej Warszawie, a tytułowa p. Irena dzięki swoim znajomościom, a przede wszystkim dzięki swojej odwadze i zaciętości jest w stanie uratować około 2500 dzieci przed grozą wysiedlania do obozów śmierci. Film ukazuje różne emocje,które przelewają się na widza. Jest tam dużo smutku, żalu, bólu, a również i szczęścia i niekiedy spokoju. Lubię oglądać filmy biograficzne, bo pokazują prawdę, niekiedy zapomnianą. Dzięki takim właśnie bogactwom kulturalnym możemy dowiedzieć się wiele o życiu ludzi z tamtych, jakże okropnych czasów i mimo że "Dzieci Ireny Sendlerowej" nie pokazują okupacji aż tak dosadnie jak np. "Pianista" to możemy się tam przenieść i wyobrazić sobie jak ciężki był każdy dzień dla większości z naszych rodaków.
Ludzi jak p.Irena było znacznie więcej na terenie całej Polski i dużo z nich wyrażało chęci do pomocy żydom. Niestety, po latach się o nich zapomina, a powinni być równie ważni jak inni bohaterowie narodowi, o których uczą się dzieci na lekcjach historii. Właśnie dzięki takim filmom pamięć o nich pozostaje i dają one nam szansę na pogłębienie swojej wiedzy na wiele tematów. Nie mówię, że są to filmy dla wszystkich, bo znam wiele ludzi, którzy gdy słyszą hasło "wojna" automatycznie się cofają, bo nie są w stanie ogarnąć tego tematu w swojej głowie bez potrzeby płaczu i smutku. Ja do takich osób nie należę, mimo że na każdym dramacie wojennym, czy to w formie filmu, ale również i książki, ronię przynajmniej jedną łzę. Interpretuję się z bohaterami na tyle mocno, by po seansie długo myśleć nad wydarzeniami tam ukazanymi i rozmyślać jak ja sama poradziłabym sobie w takich sytuacjach i czy w ogóle udźwignęłabym ten ciężar, jakim była codzienność.
Polecam "Dzieci Ireny Sendlerowej" za klimat, za ciekawe sceny i ogólnie za całokształt. Mimo że jest to film jak jeden z wielu to ma coś w sobie co zasługuje w mojej skali ocen na 9/10. Jak już wspominałam jako typowy wyjadacz chleba nie zagłębiam się w mojej pseudo recenzji w montaż, oprawę dźwiękową i tego typu sprawy, bo totalnie się na tym nie znam. Na moje oko film bardzo dobry i zasługuje na polecenie. Nie było to na pewno zmarnowane 1,5 godziny.
Pozdrawiam, Kutnianka.
cudowne filmy!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs. Można wygrać wygląd bloga i nagłówki. Każdy coś dostanie!
dorey-doorey.blogspot.com
Chyba obejrzę.
OdpowiedzUsuńhttp://mondemagiquee.blogspot.com/
Nie słyszałam o tym filmie ale zachęciłas mnie do oglądania :))
OdpowiedzUsuńhttp://maadeleinefashion.blogspot.com/
Musze obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńhttp://wantbehappyy.blogspot.com/
Super, bardzo mnie nakłoniłaś do oglądnięcia tejże filmu.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie,
hogwartsbunny.blogspot.com